(o roztoczach)
Acarina Przędziorek i Acari Szpeciel
poznali się przypadkiem - tu, w quasi-sonecie.
Ów Acari był draniem, co takim tysiące,
jak ona porozrzucał odnóża na łące.
Acarina zaś - nimfa, o jakich na Krecie
do dzisiaj bałwan morski wzburzony źle plecie.
Lecz te usta... te usta - kłujące i ssące,
i to ciało owalne, drżące jak w gorączce...
- Takiej dupy przewstrętnej nie masz we wszechświecie! -
kleszcznął Acari w dłonie (siedział na poecie),
podkręcił wąs na szczęko i cmoknął po czułce
i choć go świerzbowiło złapać za piździułkę -
po raz pierwszy wytrzymał. - Kocham cię - wychrapał,
ku nogoglaszczkom przypadł... A poeta drapał
się.
Oj,
drapał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz