Śniąc


W słońce wschodzące i łukiem na lewo.
W niedowierzanie. W odwieczność czekania.
Gdzie utęskniona złotowłosa łania
pod umówione wciąż podchodzi drzewo.

W zboża. I morza wieczności w godzinie.
W czerwcowe świty chwytane ustami.
Gdzieś, gdzie świat ciągle żyje zapomniany
błękitna arka ufnie w przyszłość płynie.

Słowa mgiełkami szyby przesłoniły,
czas się przetapia w zielonkawe zera
i biały gołąb nigdzie nie dociera.

Tam swoją miłą całuje jej miły
i od początku aż do końca świata
Ona dla Niego wciąż włosy rozplata.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz