Pijany księżyc
Słońce całe czerwone wyciekło przez drzewa,
gwiazdy w kurtynie zorzy ściągały atrapy,
gdy księżyc wrócił nocą, wypił łyk herbaty,
o chmurę gębę wytarł i pijany śpiewał.
Trochę drzew do błądzenia było mu potrzeba,
z któregoś bądź jeziora uśpione granaty,
odblask chwiejny, złotawy (nic w nim nie zobaczył)
i mleczna czekolada na zagrychę z nieba.
Powłóczy się po ziemi, snuje krok nierówno,
arię łamie z zającem, łubinem zalany,
długo w las strzącha nogą, bo przeszedł przez gówno.
Beknął, czknął, wybełkotał: - Ale k... brudno!
(gdzieś w dalekim miasteczku przyparł ją do ściany)
- nareszcie w świt się puścił, ukontentowany.
https://www.youtube.com/watch?v=EUNVBGHiBY0
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz