Szczyt
Tu, gdzie się miasto wydaje tak małe,
że lepiej było z niego nie wychodzić,
na zawsze zostać w swojej paranoi -
kończy się niebo, a szczyt pnie się dalej.
Czasem - wieczorem góra z górą gada.
O czym? - żebym tak kiedyś się dowiedział!
- Może właśnie coś szepczą na mój temat,
a ja umrę, nim skończą rozważania.
Tu, w takim miejscu, nie żyje się mocniej,
raczej, jakby nie dano mi wyboru:
gdy wszystko wokół jest tak przeogromne,
czy można wierzyć wciąż boskiemu słowu?
- To góry mają czas, dojdą do nieba
nie wierząc w Boga. Nawet, gdy go nie ma.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz